Kto by pomyślał, że zbierze się grupa 12 niesamowitych ludzi, którzy w ciągu dwóch tygodni stworzą zgrany, wspierający się zespół. Czasami sami byliśmy w szoku, że tak nam dobrze razem. A wiele osób nie znało się wcześniej. To chyba trudne warunki w Afryce, wspólna praca na rzecz innych łączy ludzi. Powiem Wam, że miło się choruje wśród takich ludzi- każdy chce pomóc, troszczy się, podaje leki, i rozśmiesza i pociesza. Jestem pod wrażeniem.
Nigdy wcześniej nie byłam na sali operacyjnej. Dopiero teraz zobaczyłam jak trudna i stresująca jest praca chirurga i anestezjologa. I jaki muszą tworzyć zgrany team. Pod jaką presją czasu pracują. Jaka odpowiedzialna jest ich praca. Przeżyłam momenty kiedy życie wisiało na włosku, a umiejętności tych genialnych ludzi sprawiały, że wszystko w sekundzie wracało do normy.
Mieliśmy 4 chirurgów, po dwóch przy stole. Andrzej, wybitny Profesor, specjalista w przepuklinach i tarczycach i wszystkich innych przypadłościach. Perfekcjonista, najbardziej empatyczny wobec pacjenta lekarz jakiego spotkałam w swoim życiu. Jurek, przyjaciel Andrzeja, weteran wypraw, był tu już trzeci raz. Doświadczony chirurg, oaza spokoju. Rafał, również weteran, po raz trzeci w Kamerunie! Siła spokoju przy stole, opanowania, i uśmiech na twarzy. George, organizator, urodzony w Kamerunie, studia i doktorat w Polsce pod nadzorem Andrzeja. Jedyna osoba mówiąca po francusku- miał mega trudną pracę, musiał być we wszystkich miejscach na raz. Jarek - jak się poznaliśmy na tydzień przed wyjazdem bardzo się bałam, że się nie dogadamy. Dwie silne osobowości. A okazało się, że najbardziej go uwielbiam z całego zespołu. Życie jest przewrotne. Genialny anestezjolog!!! Weteran wyjazdu. Gdybym kiedyś miała mieć operację, jest jedyną osobą, której dam się znieczulić. Co za perfekcjonizm i profesjonalizm!!! Poczucie humoru!!!! Silna osobowość. Michał vel Misiek. Młody anestezjolog, uczeń Jarka. Miśki trzymają się razem. Szacunek dla pacjenta, dla mentora, zaangażowanie, dyscyplina. Będzie z niego godny następca Jarka. Darek, okulista. Fotograf. Dusza człowiek, ciepły, wrażliwy, pomocny, cierpliwy. Przyjmował dziennie blisko 100 pacjentów, jednego dnia nawet około 120. Ania vel Ewa - dermatolog. Co za wspaniała kobieta, lekarz. Wielkie doświadczenie w dermatologii, towarzyska, zabawna, pomocna. Zawsze uśmiech na twarzy:). Cudo! Anka, studentka medycyny, wyjątkowo zdolna. Dziewczyna z pasją do medycyny. Mimo, że dużo młodsza ode mnie to świetnia kumpelka. Kuba- przedstawiciel Sponsora z córką Julką. Oj, jak wspaniała relacja ojca z córką. Mega pozytywni ludzie. Julka była naszym skarbem, bo najmłodsza. Ciocia Mireczka zajmie się Julką jak będzie w Wawie studiować medycynę!
Minęło kilka dni a ja już za nimi tęsknię.
Po wykonaniu wszystkich zabiegów w szpitalu zostawiliśmy jeszcze 6 walizek narzędzi, leków i materiałów medycznych. To wielka wartość dla tych ludzi, pacjentów. Czepki, które załatwiłam zrobiły furorę w szpitalu!
Ja nauczyłam się podawać narzędzie i materiały medyczne potrzebne do operacji. Nauczyłam się poruszać po bloku, uważać na to co sterylne, a co nie. Jak nie podawałam, to robiłam zdjęcia i filmowałam. Każdego ranka odwiedzaliśmy pacjentów, których operowaliśmy dzień wcześniej. To było wyjątkowe, bo zupełnie się tego nie spodziewali. Ale to empatia i doświadczenie Andrzeja. Wspaniały czas!